Sprawa zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki – kapelana podziemnej „Solidarności”, największego ruchu wolnościowego w powojennej Europie – pozostaje nadal niewyjaśniona. Mimo upływu trzydziestu lat od tamtego zabójstwa, nadal nie znamy pełnej prawdy o kulisach zbrodni i jej głównych twórcach.
Dwukrotne próby wyjaśnienia okoliczności tej zbrodni i ustalenia rzeczywistych sprawców morderstwa księdza przez prokuratora Andrzeja Witkowskiego niestety nie zakończyły się całkowitym sukcesem. Witkowski dwukrotnie odsuwany był od tego śledztwa, zazwyczaj wtedy, gdy udawało mu się zebrać nowy materiał dowodowy. Jednak, mimo niedokończenia śledztwa, A. Witkowskiemu udało ustalić wiele nowych faktów dotyczących przebiegu zdarzeń, w wyniku których doszło do śmierci księdza. Wszystkie ustalone przez Witkowskiego fakty w sposób fundamentalny podważają całą dotychczasową wiedzę na temat śmierci ks. Jerzego.
Z zebranego przez prokuratora materiału wyłania się pierwszoplanowa rola kierownictwa MSW i gen. Czesława Kiszczaka. Tym samym ustalone przez Witkowskiego fakty wskazują nieodparcie, że sprawę morderstwa ks. J. Popiełuszki należy wyjaśnić ponownie i w sposób całościowy. Śledztwo jest nadal prowadzone przez prokuratorów IPN, jednak wciąż nie jesteśmy w stanie oficjalnie poznać prawdy na temat tej zbrodni. Przez wiele lat obraz tego zdarzenia kształtowany był przez komunistyczną propagandę, w rezultacie czego nieprawdziwy obraz zdarzeń, w wyniku których miał zginąć ksiądz Popiełuszko, został głęboko zakorzeniony w świadomości polskiego społeczeństwa. Nic zresztą dziwnego, skoro za propagandowym wizerunkiem tej zbrodni stały ustalenia śledztwa przeprowadzonego przez aparat ścigania i wyrok Sądu Wojewódzkiego w Toruniu wobec czterech zatrzymanych funkcjonariuszy Departamentu IVMSW. Opinia publiczna do końca istnienia PRL była pozbawiona możliwości zweryfikowania oficjalnej wersji na temat tego zdarzenia z powodu zaplanowanych działań MSW. Tymczasem oficjalne wersja śmierci ks. J. Popiełuszki była od początku do końca skonstruowana przez aparat władzy — a ściślej: jego zbrojne ramię, czyli Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Ksiądz Jerzy wrogiem władzy
Zacznijmy jednak od scenariusza zdarzeń, a w szczególności od motywów uprowadzenia i zamordowania księdza. Na scenie politycznej PRL ks. Popiełuszko pojawił się w latach 1981 − 1982 jako duszpasterz wyjątkowo aktywnie wspierający strajkujących robotników „Solidarności”. Swoim prostym pasterskim słowem elektryzował tłumy, które przybywały na odprawiane przez niego msze za ojczyznę. Niebawem Kościół św. Stanisława na Żoliborzu stał się prawdziwą mekką patriotyzmu. Jednak na celowniku Służby Bezpieczeństwa ks. J. Popiełuszko znalazł się dopiero we wrześniu 1982 r., gdy Wydział IV Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych (SUSW) w Warszawie zaczął prowadzić sprawę o krypt. „POPIEL”, w ramach której zaczęto rozpracowywać operacyjnie jego osobę. Jednak początkowe efekty prowadzenia sprawy były mizerne. SB nie udawało się zdobyć „interesujących” informacji na temat działalności księdza. Było lato 1983 r., msze za ojczyznę odprawiane w kościele na Żoliborzu stały się już na dobre kanonem manifestacji patriotycznych. Kazania ks. Popiełuszki coraz mocniej ukazywały obłudę i zakłamanie komunistycznego systemu. Gdy w lipcu 1983 r. zrelacjonowano mu jedno z kazań księdza, gen. W. Jaruzelski, zazwyczaj opanowany, wpadł w istną furię. Zrozumiał bowiem, że społeczeństwa nie można zdobyć za pomocą dywizji uzbrojonych w czołgi i karabiny, pałki i gaz łzawiący. Uświadomił sobie, że od takiego oręża znacznie bardziej skuteczne jest słowo, a taką właśnie bronią dysponuje ks. Popiełuszko. Z perspektywy władz należało zatem księdza albo zneutralizować, albo odsunąć od wpływu na masy. Gen. Jaruzelski natychmiast wezwał do siebie szefa MSW gen. Cz. Kiszczaka i w trakcie ożywionej rozmowy na temat księdza oznajmił mu wprost: „zrób coś z nim, niech przestanie szczekać”. Jest to udokumentowane w aktach sprawy „TRAWA”, jakie znajdują się w IPN. Kiszczak potraktował te słowa jako służbowe polecenie przełożonego. Natychmiast po powrocie do MSW zwołał naradę z udziałem m.in. gen. Płatka, gen. Ciastonia i innych wysokich funkcjonariuszy swojego ministerstwa. Poinformowany o małej efektywności dotychczasowych działań w prowadzonej wobec księdza sprawie „POPIEL” natychmiast polecił przygotowanie planu operacyjnego dotarcia do bezpośredniego otoczenia księdza i wypracowania dogodnej sytuacji do dalszych działań względem niego. W trakcie wspomnianej narady zebrani uznali także, że istnieje konieczność podjęcia wobec księdza wspomagających działań dezintegracyjnych, licząc na jego ewentualne załamanie nerwowe. Od tego momentu sprawa działań operacyjnych wobec ks. Popiełuszki jako priorytetowa dla resortu znalazła się pod bezpośrednim nadzorem szefa MSW gen. Cz. Kiszczaka, który na bieżąco miał być informowany o wszystkich szczegółach. Takie cele wyłaniają się ze szczegółowej analizy dokumentów w archiwach IPN, jakie zostały odnalezione przez zespół kierowany przez prokuratora Witkowskiego. […]